Tak, to naprawdę wielka pora. Inflacja sięga wyników dwucyfrowych, a więc i wynagrodzenie musi nieco drgnąć. Tylko zanim pomyślisz, że pora rzucić to wszystko i szukać nowej posady, spróbuj najpierw podyskutować z szefem o swoim wynagrodzeniu. Choć jasne jest to, że podwyżka ci się nie należy. Nie, nie myśl, że to pomyłka
Zwyczajnie, podwyżka to żaden obowiązek pracodawcy
Wynagrodzenie ustalasz w trakcie pierwszej rozmowy kwalifikacyjnej. Zwyczajnie, to wtedy pracodawca ustala z tobą zakres obowiązków, określa twoje kompetencje i ocenia wykształcenie. Na tej podstawie definiujecie płacę i ty się na nią zgadzasz lub nie. Tylko, kiedy wyrażasz zgodę i podejmujesz się pracy, musisz pamiętać, że to twoja płaca i nikt nie musi ci dać podwyżki, jeśli na nią nie zasłużysz. Prowadząc własną firmę właściciel ma dokładne rozeznanie w finansach i doskonale wie, czy podwyżka się należy czy też nie. A kiedy się należy? Wg portalu ArtAndPrestige.pl np. wtedy, gdy pracownik się rozwija, a efekty jego pracy przekładają się na zysk. Proste, jeśli nie robisz nic poza wykonywaniem poleceń, nie zabiegasz o podniesienie kwalifikacji i nie wyróżnisz się, raczej nie masz na co liczyć. To, dlatego, najpierw zainwestuj w siebie, swoje kompetencje i dopiero rozmawiaj z przełożonym o podwyżce.
Wybierz dobry moment
Tak, to bardzo ważne, bo wbrew pozorom wiele zależy od wyboru korzystnej chwili. Raczej daruj sobie poniedziałek, bo to dzień, gdy nikt nie ma dobrego nastroju: ani ty, ani twój szef. Tak to jest, że im bliżej wolnej soboty, tym humor rośnie. Także szefa, a jego humor jest bardzo ważny. Daruj sobie negocjacje, gdy ma zły nastrój lub widzisz, że zwyczajnie wszyscy go wkurzyli, wówczas jakiekolwiek negocjacje nie mają sensu. To nie jedyny aspekt wyboru terminu. Są firmy, które rządzą się w rytmie rocznym czy kwartalnym, bo to wtedy mają ustalane budżety. Dowiedz się, jak to wygląda w twojej firmie, bo bywają okresy, gdy przełożony ma nieco większe „pole manewru”. Wreszcie jeszcze jedne aspekt. Po podwyżkę idź wtedy, gdy jeszcze nie przebrzmiały echa twojego ostatniego sukcesu. Zanim spadnie entuzjazm i twoja wygrana pójdzie w zapomnienie, warto porozmawiać z szefem. Nie przeocz tej chwili, za chwilę wszyscy zapomną lub ktoś inny ocali firmę od „pożaru”.
Napisz podanie
Serio, forma pisemna jakoś lepiej działa. W końcu na pismo wypada odpowiedzieć pismem, a przynajmniej „jakoś” zareagować. Zwykle, zamiast tłumaczyć się w formie pisemnej, dlaczego nie, szef woli porozmawiać i ustalić, co jest w stanie z tobą wynegocjować. Tylko napisanie pisma o podwyżkę wcale nie jest sprawą prostą. Trzeba dać konkretną propozycję kwoty, w dodatku taką, która nie jest przesadzona. To nie koniec, bo w kilku słowach trzeba uzasadnić, dlaczego podwyżka nam się należy i to tak, by się nie skompromitować. Jeśli napiszesz, że jesteś solidny i nigdy się nie spóźniasz, to oznacza tylko, że wykonujesz normalne obowiązki pracownicze. Dla pracodawcy to że jest inflacja i wszystko drożeje to także żaden argument. W piśmie o podwyżkę musisz wykazać wyjątkowość swoje pracy.
Rozmowa
Kluczowa jest ostateczna rozmowa negocjacyjna. Nie zapominaj o pozytywnym nastawieniu i podkreślaj, że lubisz swoja prace i nie masz ochoty na zmiany. Dla pracodawcy bardzo ważne są liczby i opina klientów, zwyczajnie musi mieć świadomość, że zarabiasz dla niego lub że dzięki swoje pracy budujesz jego wizerunek. Nie zapominaj, że negocjacje nie muszą oznaczać tylko dyskusji o wynagrodzeniu. Ważne są też dodatkowe benefity: samochód służbowy, którego możesz użyć także po to, by załatwić sprawy prywatne; ubezpieczenie także dla twoich bliskich czy choćby bezpłatne karnety na siłownię, czy basen. To przekłada się na wymierne oszczędności, a to z kolei nic innego, jak pieniądze, które zostają w twoim portfelu.